Jestem dzisiaj jedną wielką
metaforą. Nie wiem dlaczego, nie pytajcie. Tyle twarzy w głowie, ile przecinków
i słów ulatuje spod palców. Wyraźniejsze, mniej wyraźne, Ty, on, ona, on, on i
oni. Oddycham ciężkim powietrzem, chociaż dymu w nim mało, esencji jeszcze
mniej.
Nigdy nie mów do mnie ciszą. Nie
pozwalam Ci nigdy nią mówić, jeśli nie chcesz mnie skrzywdzić, jeśli nie chcesz
wbijać sztyletu raz po raz w serce. Nic gorszego nie ma prócz ciszy. Pewnie to
zgubne, co teraz powiem, ale wolałabym, żebyś mamił mnie pięknem, niż hojnie
obdarowywał niczym.
Powalczyłabym o Ciebie,
powalczyłabym o to, co cenne. Czy ja kiedyś odmawiałam walki? Chyba nigdy. Zbyt
wysoki poziom rozpieszczenia, żeby oszczędzać siebie w miłości. Daję wszystko,
co mam i czego nie mam, bo wszystkiego chcę. Prosta wymiana – ja za Ciebie, Ty
za mnie. Banalne równanie szczęścia, a T i C zawsze pisane wielką literą, nigdy
odwrotnie.
Sokół i Marysia Starosta – życie w
duecie, na scenie, na balecie, w łóżku i w kajdankach przy kaloryferze. Nie, że
przy grzejniku, przy KALORYFERZE, bo przecież chcemy polskości, łakniemy jej,
wdychamy ją, nie chcąc zamienić na żadną z Ameryk, żadną z Anglii. Tu, w
szarych realiach tworzyć kolorowe sploty zdarzeń, przegryźć się przez sepię i
robić hajs na personalne szczęście. Reszta niech się goni, głowa zawsze w górę,
nigdy nie pochylać się przed nikim. Podzieliłabym się z Tobą tą dewizą, wiesz o
tym? A nie, nie wiesz.
Liczba mnoga nie chce zejść mi z
palców, nie chce odczepić się od języka. Mówię o nas, chociaż nie wiem, co
mówisz Ty. Pewnie nic nie mówisz, pewnie nie chcesz mówić, bo nie ma o czym.
Tak bardzo to logiczne, tak bardzo męskie jest nie pierdolenie głupot w kółko o
tym samym. Rozumiem to, tak samo jak chciałabym, abyś Ty zrozumiał, że coś
powinno być. Mhm, taki chuj.
Bliznę mam na lewym łokciu, lewym
kolanie, prawej brwi i na piszczelach po dwie. Aaa, na prawym łokciu też coś
mam, kratkę wypaloną metalową wkładką do frytkownicy. Na prawej skroni jeszcze
malutka dziurka po ospie, na brzuchu kropka po niewiadomoczym. Najgorszych
blizn jednak nigdy nie widać.
Na wszystko patrzę przez pryzmat
siebie. Często to błąd, jeszcze częściej nie obchodzi mnie inna perspektywa.
Cholerny egoizm, który wcale nie jest taki cholerny. Chciałabym nie widzieć
tego, co we mnie tkwi, chciałabym, aby ktoś widział i mówił to za mnie mnie
samej. Na pewno mówiłby o wiele, wiele lepiej. Jakie dobro, takie zło, a nie
każdy diabeł potrafi cytować Biblię.
Leci do mnie paczka wspomnień za
sto osiemdziesiąt złoty. Czekam na możliwość jej realizacji, na wstrętne słońce
o poranku i przeszywający chłód o drugiej w nocy. Na koncerty pod wpływem i te
niemalże pływające, bitwy na słowa, częściej pod wpływem niż bez wpływu i
krzyki dla zasady, by krzyczeć, by nie zostać biernym. Chcąc, nie chcąc – dużo w
tym wszystkim do kochania.
A czo pani taka smutna? Proszę
sobie zajarać, wszystko się nawróci wtenczas.
PIĘKNE RZECZY TUTAJ PRZEKAZUJĘ. OBRAZY PIĘKNE I DŹWIĘKI
TEŻ PIĘKNE, JAK BOGA KOCHAM!
Ja sobie u Ciebie zamieszkam. Jestem na totalnie innym etapie życia niż Ty, na etapie "idź w cholerę i odklej się wreszcie", ale zafundowałaś mi paczkę wspomnień sprzed dziesięciu lat. Też rozmawiał ze mną ciszą. Też chciałam, żeby mnie mamił. Teraz jestem zwolenniczką metody "ciach, człowiek trochę popłacze, a potem po sprawie". Nie wiem, w którym miejscu zgubiłam idealizm.
OdpowiedzUsuńMieszkaj u mnie, mieszkaj ;)
UsuńMetoda brzmi ładnie, ale czasem za dużo wspomnień łapie człowieka na raz i ciężko odmówić sobie kilku chwil narzekania na to, jak mogło być pięknie.
Metoda brzmi ładnie pod warunkiem, że się nie ma litości. Wczoraj mnie zawiodła: odebrałam telefon, usłyszałam niepotrzebne słowa. Miały mnie wzruszyć, miały coś przypomnieć, a tylko wkurzyły, ale skutek ten sam: problemy ze snem. I nieopanowane odczucie, że tak mi go szkoda. Ufff, cholera!
UsuńStraszne rozdarcie... parszywe uczucie.
OdpowiedzUsuńCisza to chyba najgorsze co może być -.- Najboleśniejsze blizny to te które ciążą na sercu.
OdpowiedzUsuńBtw. song bardzo dobry!
Nie powiedziałabym, że najboleśniejsze - blizny przecież nie bolą. Ale wspomnienia z nimi związane potrafią.
UsuńBardzo bardzo dobry :3
Właściwie to nawiąże tylko do jednego wątku - nie wiem czemu faceci nie mogą tego zrozumieć, że chcemy często słyszeć komplementy i zapewnienia. To przecież nie tylko potwierdzenia, ale jest po prostu miłe...
OdpowiedzUsuńKomplementy to miła sprawa, owszem, chociaż w tym przypadku wystarczyłaby sama rozmowa o niczym. Od czasu do czasu polepszyłoby mi to humor ;)
UsuńAle rozmowa o niczym czyli o planowaniu przyszłości, o "was", czy o dywanach, mrówkach i reklamach? :P
UsuńNie, nie, żadnych nas. O życiu, przygodach i innych dobrych zdarzeniach. ;) Niby nic, a jednak dużo.
UsuńCzyli chodzi o przyjaciółkę jakąś nie o chłopaka? :P
UsuńChłopak, chłopak ;D Po prostu z pewnych względów wygląda to tak, jak wygląda i nie można sobie pozwolić na jakiekolwiek przywiązanie, związkowanie i tym podobne.
UsuńA może właśnie ta cisza wynika z tego, że macie sobie do powiedzenia coś więcej niż bzdety a nie wiecie jak zacząć? :P
UsuńChyba bałabym się mu powiedzieć to wszystko, co mi siedzi w głowie od tak długiego czasu. Niewiele by to też wniosło, nie każdy jest taki, że rzuci wszystko dla zaznania odrobiny szczęścia, nie każdy też ma możliwości, aby to zrobić.
UsuńJak w żadnej innej, tak w tej sprawie jestem cierpliwa i nie liczę na żaden cud. Jeśli coś się zdarzy to będę szczęśliwa, jeśli nie - widocznie coś takiego nie było mi pisane ;)
Mówią, że szczęściu trzeba pomagać, a ja jestem tego żywym przykładem. Gdybym się nie zawzięła i nie odważyła napisać do Ciacha, o którym wcześniej ładnych kilka lat marzyła to pewnie nie bylibyśmy teraz razem i nie przeżyłabym tylu cudownych chwil. :)
UsuńWychodzę z założenia, że lepiej spróbować i wiedzieć, że nic z tego nie wyjdzie niż żałować do końca życia, że się nie spróbowało ;)
Ja słońce o poranku uważam za cud natury... w przeciwieństwie do tego mroku, który od dłuższego czasu mówi mi "dzień dobry", chociaż równie dobrze ten zwrot brzmi jak "dobranoc".
OdpowiedzUsuńWiem co czujesz, chociaż dzięki planowi zajęć na uczelni rzadko zdarza mi się wstawać, kiedy na zewnątrz jeszcze nie ma słońca.
UsuńDaje do myślenia...
OdpowiedzUsuńU mnie również C i T zawsze wielką literą.
OdpowiedzUsuńBardzo piękny post. Podoba mi się szczególnie wyrażenie: "Tu, w szarych realiach tworzyć kolorowe sploty zdarzeń, przegryźć się przez sepię..."
Szczęściara - tylko jedna blizna po ospie. Ja mam kilka dość dużych.
Dziękuję ;)
UsuńJedna, jedna, mama zażarcie pilnowała, żebym nie miała tych blizn.
U mnie się nie dało... Miałam prawdziwy wysyp. Po około 10 dniach choroby cieszyłam się, że na jednej nodze zostało mi już tylko 70 bąbli. Wcześniej nie smarowałam ich maścią punktowo, a po prostu smarowałam się nią jak kremem czy balsamem po całej powierzchni skóry. :) To i tak szczęście, że blizn mam chyba z dziesięć tylko.
UsuńJejku, to miałaś ładny Meksyk ;o Ja nawet nie pamiętam do końca jak to wyglądało, bo ospę miałam, zdaje się, w zerówce, albo jeszcze wcześniej.
UsuńJa miałam 11 lat, więc pamiętam dobrze. Mój brat też miał strasznie, ale nie tak jak ja. To naprawdę było straszne. :D
UsuńCoś Ty sobie w tą brew zrobiła?! :D
OdpowiedzUsuńJak byłam mała to uderzyłam głową w słupek od siatki. Tato siatkarz to dziecko poszkodowane :D
UsuńI tak masz do dzisiaj tą bliznę? :D
UsuńNiestety :( Szwy na tym wtedy nawet miałam, poważny zabieg był :D
UsuńTo nieźle musiałaś pierdolnąć. ;P
UsuńOj, szyta byłam cztery razy, taki kaskader był ze mnie. ;P
szkoda że mężczyzna nie rozumie by też zabiegać o kobietę, bo niektórzy myślą: "co mają być gorsi - niech też kobieta zabiega"
OdpowiedzUsuńjasne, że się pochwalę - ale chwilkę z tym mi zejdzie jeszcze przez napięty grafik :(
Bardzo ciekawie napisane.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z jedną rzeczą. Najgorsza to jest ta cisza.
marzy mi się taki chłopak, który umiałby zaangażować się tak jak ja, żebyśmy oboje nie widzieli świata poza sobą i we wszystkim czuli się tak samo... ale znaleźć takiego oczekuję na końcu świata :|
OdpowiedzUsuńrzeknę jedno- nie kwestia płci, kwestia człowieka. teraz ponoć, społecznie, wszyscy mamy upośledzoną wrażliwość i emocje. pokolenia znieczulicy. chcemy, nie potrafimy. błędne koło. poza tym, samo się znajdzie i nie trzeba szukać krańca świata:) trzeba mieć nadzieję:)
Usuńczasem ludzie po prostu nie są dla siebie. czasem jedno musi pokaleczyć drugie, żeby potem, być może, bardziej doceniało kogoś innego? czasem nasze oczekiwania się rozchodzą, więc i nam nie pozostaje nic innego, jak się rozstać. przełknąć to, znaleźć inną drogę. ot, po prostu ludzkie, trochę smutne, ale życiowo ludzkie.
OdpowiedzUsuńa blizny cóż. na ich temat mam swoją teorię. potrafią czynić nas silniejszymi. kwestia tylko, czy w ogóle damy się zabliźnić, czy stale rozdrapujemy ranę. i czy nie mamy ich nadmiaru. jednak, tkanka bliznowata jest po prostu nieczuła.
No nie powiem, bardzo trafny tytuł :)
OdpowiedzUsuńTeż czasami tak mam. Słowa rozsadzają mnie od środka, a przelać na papier ich nie potrafię.
OdpowiedzUsuńA myślałam, że to ja jestem najgorszą kaleką :p
to prawda... największe blizny są niewidoczne, ale tak bardzo nam doskwierają ;/ ale zanim blizny to rany. a i im nie pomagamy ciągle wspominając i rozmyślając. drap drap drap. i rana znowu krwawi.
OdpowiedzUsuńKażdy z nas ma prawo do miłości. Nie jest egoizmem to, że chcesz być kochana. Masz do tego prawo, niestety ludzie, też mają prawo do tego by nas nie kochać. Tak to już bywa. Blizny to tylko ślady naszego doświadczenia, ale one znikają jak pojawiają się odpowiednie lekarstwa.. lekarstwa, które pozwalają zapomnieć o bólu i tych śladach
OdpowiedzUsuńJa znowuż na tak wiele koncertów nie chodzę, ale zgadzam się z tym, że muzyka smakuje lepiej na żywo, choć to też zależy od jej rodzaju i muzyków przede wszystkim. :) Ale nie umniejszajmy znaczenia nagraniom, one też są bardzo ważne w naszym (moim) życiu! I przeżywam z nimi naprawdę genialne momenty, nierzadko poruszają mnie do głębi. Choć miło jest pokazać muzykom, że docenia się ich starania, pojawić się na koncercie i zadośćuczynić (w moim przypadku) to, że nie kupuje się ich płyt, tylko bezczelnie ściąga je z sieci. Boże, przebacz. W jakie festiwale celujesz?
OdpowiedzUsuńCierpienie nie uszlachetnia. Weź się garść, leave it or fight for it.