Ostre, mocne światło rażące w nieprzygotowane oczy. Szum w
uszach, brak poczucia czasu w pędzie pamięci. Flashback jak z typowego serialu.
Urywany oddech i dużo obrazów atakujących pod przymkniętymi powiekami.
Walizka na kółkach tocząca się szybko po kostce brukowej.
Niebiesko-żółte ściany moich oczu i duży biały napis. Nie wiem co się stało,
nie wiem dlaczego, naprawdę. Zazwyczaj taka nie byłam, szukałam euforii i bólu,
a tym razem znalazłam płomień. Grzałam się w jego blasku, bo płonął długo,
podlewany rozwlekłymi rozmowami, przeźroczystą wodą - wódą? – i papierosami
palonymi na przystanku.
Lampa dżina, buch!, dużo dymu, zapach spalenizny. Szeroko
otwarte oczy wpatrzone w pełne słońce wśród ciasno rozbitych namiotów. Trzy
życzenia dla księżniczki, która w dłoni dzierżyła świecę, zamiast
szczerozłotego berła.
Zawsze byłam bardzo wierna uczuciom, zawsze już chyba będę.
Moje czyny także rzadko rozmijają się z przeczuciami. Mam utarty w głowie
schemat odnawiania wspomnień, wpierania ich do świadomości milisekundy po
fakcie, kiedy uda im się uciec ukrytym wyjściem. Katorga pamięci, mózg, który
chłoszcze się samoczynnie.
Mowę prywatną rozumiem jako Ciebie i mnie, w którymś z
ciepłych miejsc, gdzie spędziliśmy narwane, szybkie chwile. Tak naprawdę nas
tam nie będzie, chociaż oddechy na szybie będą gorące i mokre, jak pocałunki na
przełomie nocy i dnia. Powiem Ci wtedy, że tęskniłam, że tęskniłam bardzo długo
i bardzo zdecydowanie, ale już przestałam. Zawstydził mnie poziom gotowości do
poświęceń, więc zmusiłam się do zbicia probówki, w której się znajdował. Wsiąkł
w ziemię, zostawiając wielobarwną plamę na zielonej trawie marca.
Przez ostatnie kilka dni tyle się zmieniło, że w sumie nie
zmieniło się nic. Duże nadzieje i ciche upadki, które maskuję pod natłokiem
słów małoważnych. Król, który się ostatnio bawił i złotem płacił, pogryzł nie
tylko w wargi, ale również w sferę niepokoju. Czy ja czasem nie pcham się w ten
sam scenariusz co kiedyś? Cóż, chociaż tym razem sprawca zamieszania jest
wyższy, sprawniejszy i tak składnie mówi po pijaku.
Mentalnie pakuję się już nad morze, myślę o beztroskim
starzeniu się i odpływie negatywnych emocji. Brakuje mi jeszcze okularów w
kształcie serc, abym stała się bohaterką własnej powieści. Niedługo z tego
ochłonę, będzie dobrze mimo to, mimo wszystko.
"chociaż tym razem sprawca zamieszania jest wyższy, sprawniejszy i tak składnie mówi po pijaku." - jak bym czytała o swojej sytuacji. Uwielbiam czytać to co piszesz, w nieskończoność...
OdpowiedzUsuńwww.ajnidju.blogspot.com
Torturowanie się biczem przeszłości... życzę Ci dożywotniego K2!
OdpowiedzUsuńOkulary w kształcie serc ją przeterminowanie, teraz modne są takie w kształcie kotów :) Widziałam takie raz w Anglii
OdpowiedzUsuńJak czytam to co napisałaś to odnoszę wrażenie, że dużo się zdarzyło a Ty próbujesz udawać, że nic się nie stało. Czyż nie? :)
OdpowiedzUsuńZeus, Hipotermia... Ostatnia wiele ta piosenka znaczyła, czułam się zespolona z tekstem. Ale jakoś to minęło, jakoś to wszystko wygasło i przeszło.
OdpowiedzUsuńA co nieco o pakowaniu się wciąż w te same scenariusze co nieco wiem. Ale jakoś nadal nie jestem wystarczająco mądra, żeby tego nie robić.
Jesteś rozdarta między sercem a rozumem.
OdpowiedzUsuń