Wyszłam ostatnio na imprezę, gdzie byli sami faceci. Piękne
i bestie, w najlepszym wypadku i jedno i drugie jednocześnie, kilku mazgai i
kilku typowych szaleńców bez życiowego celu. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się,
że mogłam być takim stojącym z boku obserwatorem jak tym razem. Skłoniło mnie
to do wielu głupich przemyśleń.
Te stworzonka są równie mocno popieprzone jak my, chociaż w
bardziej – przynajmniej dla mnie - logiczny sposób. Babskie myślę tak, a mówię nie potrafią
uargumentować dość sensownie, wplatając kurwy i chuje zamiast przecinków. Hm,
chociaż u nich zazwyczaj brzmi to brałbym,
ale w sumie tak ‘worek na głowę i za ojczyznę’ albo ruchać bym nie ruchał, ale gałę mogła by zrobić.