wtorek, 27 maja 2014

3.5 porobisz nożem mi sznyty na plecach.

Urojenia senne z drugim dnem, między wierszami tyle problemów, że to niewiarygodne. Nie umieram z tęsknoty, jakby co, już chyba nie. Ile znajdziecie mnie w spacjach między słowami?

"Dziwię się, że tu jesteś, dziwię się tak cholernie mocno, że kilkakrotnie odwracam wzrok i spoglądam ponownie w Twoją stronę. Rozmawiasz z kimś, tak normalnie, jak to zawsze masz w zwyczaju, opowiadasz coś, co może nawet nie ma sensu, ale ci dwaj stojący obok Ciebie słuchają w skupieniu.

poniedziałek, 19 maja 2014

3.4 radość i łzy i smutku pół na pół.

Proszę tylko nie mówić, że czas leczy rany, doskonale o tym wiem, zdaję sobie sprawę. Za kilka tygodni, miesięcy, bądź lat (zostańmy najlepiej przy tygodniach!) wszystko będzie inaczej. Gorzej, albo lepiej, radośnie albo smutno. W każdym razie inaczej, a inność na daną chwilę jest dla mnie wyczekiwanym cudem. Chociaż ostatni czas przyniósł milion zmian w porównaniu do wcześniejszego, hm, można powiedzieć, co najmniej kwartału, to łaknę każdej rzeczy, która oddali mnie od obecnego bezsensu.

Pokrętnie składane zdania, widzę to. Staram się nie wpychać wiele między wiersze, ale w dłoniach już czuję, że bolałoby mnie nie opisanie tutaj tych wszystkich chorych spraw kotłujących się w głowie. Tyle masek mają moje miłości, tyle mam ja sama. Gubię się, będąc sobą. Jestem trzema milionami osób jednocześnie i żadną na dany moment.

piątek, 2 maja 2014

3.3 więcej strat niż zysków.

Głupie smartfony, głupi świat pędzący na oślep, głupie kontakty międzyludzkie, a jednak między galaktyczne, międzyinternetowe. Whats app, kolejna aplikacja napędzająca odważne chaty o niczym. Sądziłam, że pewien człowiek zmienił numer kilka dekad temu, a dzisiaj jego twarz wykwitła mi na ekranie nowego telefonu, na którym nigdy go nie było.

Ile to już czasu minęło? Od żałosnego lipca 2012 prawie dwa lata, no, bez dwóch miesięcy. Nadal bardzo łatwo przywołać mi w pamięci wspomnienia tamtych gorących dni, tego tygodnia pełnego przeczytanych słów i odebranych połączeń, a także napięcia, oczekiwania, stresu. Żyłam wtedy na jednym serku wiejskim, kilku somersby, papierosach, a do tego dokarmiał mnie ogromny stres i świadomość, że za kilkadziesiąt godzin zobaczę faceta, który zakręcił mi w głowie, jak nikt inny – natychmiastowo i fundamentalnie.

OBSERWATORZY