Urojenia senne z drugim dnem, między wierszami tyle
problemów, że to niewiarygodne. Nie umieram z tęsknoty, jakby co, już chyba
nie. Ile znajdziecie mnie w spacjach między słowami?
"Dziwię się, że tu jesteś, dziwię się tak cholernie mocno, że
kilkakrotnie odwracam wzrok i spoglądam ponownie w Twoją stronę. Rozmawiasz z
kimś, tak normalnie, jak to zawsze masz w zwyczaju, opowiadasz coś, co może
nawet nie ma sensu, ale ci dwaj stojący obok Ciebie słuchają w skupieniu.
Wszystko jest dla Ciebie takie typowe, takie Twoje i
normalne, jak gdyby nigdy nic. Jedyne co mnie szokuje, co odbiera mi oddech i
drapie w gardle to fakt, że naprawdę tu jesteś! Przecież to niemożliwe,
nierealne, nigdy nie byłeś ot tak, po prostu. Zawsze to ja musiałam się
postarać, chociaż w tym przypadku zawsze to takie nadużycie, to słowo cholernie za duże na tą
mikroskopijną sytuację, na dni i krótkie godziny.
Wstaję z tego ufajdanego koca, udaje, że chce zapalić,
rozprostować nogi, cokolwiek. Wszyscy ludzie wokół widzą normalne zachowanie,
tylko ja wiem, że jestem teraz jak lalka poruszająca się na drętwych sznurkach,
odgrywam scenkę, żebyś tu przyszedł, przeprosił mnie, pokazał się, albo kurwa
nie wiem, powiedział cześć i odszedł w siną dal.
Potraktowałeś mnie źle, nie zasłużyłam sobie na to, a powody
schowałeś pod koc, pokazując mi jedynie różnobarwną kratę, kilka słów bez
podstaw, bez prawdziwych fundamentów Twojej decyzji. Potraktowałam Cię źle,
nieufnie, będąc niegrzecznie grzeczną ze zbyt ostrym językiem byłam jednym,
wielkim napięciem, jedynym wielkim smutkiem, ale nadal dobrą aktorką, wybitną
pisarką.
W tym wszystkim zdarzają się jednak cuda. Czuję Twoje kroki
po tej wypalonej słońcem trawie, jakbyś szeptał mi do ucha coraz większą liczbę
zmiażdżonych źdźbeł. Ktoś znienacka mówi cześć, uśmiecha się, bo i jak się do
Ciebie nie uśmiechnąć? Przydzielam Ci część swojej uwagi, nie wiem czy tego chcesz, ale kiedyś pięknie o tym wspominałeś.
Patrzysz na mnie, oczy masz tak samo niebieskie jak
wcześniej, trochę zdziwione, trochę badające moją twarz. Nie widać po nich czy
już paliłeś, czy jeszcze nie, ale podświadomie czuję, że w Twoim uśmiechu
ukrywa się coś potęgującego nastrój, masz to wypisane w twarzy, w gestach,
tylko nie w tych oczach.
- Cześć słońce – i słysząc to słońce, to słowo określające
jedyną ogrzewającą nasze życie gwiazdę, rozpadam się na miliard kawałków, jak
feniks kilkakrotnie spalam się i powstaję na nowo, tak naprawdę drżąc
niewidocznie w miejscu.
Tyle dat minęło, tyle sekund mi uciekło, tyle tygodni miało
miejsce, tyle miesięcy przepłynęło gdzieś obok. Całe życie, a jednak kilka
chwil, żeby znowu starać się na Ciebie zdenerwować za to nic, które mi
zrobiłeś.”
Tak naprawdę tej sytuacji nie było, pewnie nie będzie,
słońce zgasło, byłam jedną z wielu, albo tą jedyną, ale nieważną? Ostatnio coraz
częściej nie wiem co jest nie tak, dlaczego nikt nie umie wziąć mnie za kark i
postawić przy swoim boku. Tak normalnie, brutalnie, bez pytania o zdanie, bez
uprzejmego czy można? Banalne pytanie w natłoku spraw, które biją się pod metaforami jego cholernych oczu, umierającej trawy i koca pełnego ludzi.
Przecież przygarnięcie mnie – byle zdecydowane – to jak
posmarowanie krojonego chleba masłem. Nie widzę nic trudnego w tym zadaniu.
ZAWSZE BĘDĘ MIAŁA DO NIEGO SENTYMENT.
TAKIE TO SMUTNE I TAKIE TO ŁADNE.
A rozmawiałaś z nim szczerze na ten temat i mówiłaś mu jak się czujesz?
OdpowiedzUsuńw życiu trzeba wybaczać, i ja nie raz wybaczałam swojemu rany jakie mi zadał. Ale warto powiedzieć mu, co Cię rani, bo póki on tego nie wie, może nieświadomie ranić dalej.
Tej osoby już nie ma w moim życiu i nie ma sensu rozmawiać o czymkolwiek ;) Po prostu czasem w snach kreuje mi się zupełnie inna rzeczywistość, która w jakiś dziwny sposób wydaje się być pociągającą alternatywą :)
UsuńCzyli to opis snu był a nie rzeczywistości?
UsuńPierwszy i przedostatni akapit o tym mówią :)
Usuńjak zwykle czegoś nie dopatrzyłam :P
UsuńAle serio można się zastanawiać czy to był Twój sen, czy po prostu naprawde go widziałaś i myślałaś w tej chwili o tym co by było gdyby :P
Znam to uczucie, kiedy utracimy kogoś bliskiego, a później pragnienie spędzenia chociaż chwili z tą osobą rozrywa nam każdy organ naszego ciała. Najgorsze uczucie świata
OdpowiedzUsuńJedno z najgorszych na pewno, ale jednak do przeżycia. Im więcej czasu mija tym jest lepiej ;)
UsuńSzkoda gadać.
OdpowiedzUsuńI nie wyraziłabyś żadnego sprzeciwu, gdyby ktoś rzeczywiście postanowił Cię "Tak normalnie, brutalnie, bez pytania o zdanie" postawić?
OdpowiedzUsuńNiemniej... analizując Twój post stwierdzam, że... ludzie są bardziej skomplikowani, niż mi się wydawało, a relacje między nimi to w ogóle... czarna magia.
Nie wiem, co napisać. Też podczas snu mam "wizje" zdarzeń, które nigdy nie będą mieć miejsca. Czasem, gdy się budzę - żałuję, że nie miałam odwagi wcielić ich w życie, że się nie wydarzyły i nigdy nie wydarzą.
OdpowiedzUsuńPunkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Coś, co wydaje się proste, innych może przyprawiać o zawrót głowy.
OdpowiedzUsuńRozmawiałaś z Nim o tym, co tak naprawdę czujesz?
OdpowiedzUsuńCzas leczy rany, zostawia blizny, ale da się z tym żyć i do wszystkiego przyzwyczaić, a czasem nawet podświadomie zapomnieć. Wiem, o czym piszesz, zresztą, sama ostatnio pisałam o tym, jak ktoś mnie potraktował. Trzymaj się mocno!
OdpowiedzUsuńCzasami zwykłe "nic" a rozwala całe nasze życie...
OdpowiedzUsuńZawsze mnie drażniły (eufemizm!) rozstania bez słów. Czy niemal bez słów. Od nastoletniej siksy tak mam.
OdpowiedzUsuńSama miewam tak porąbane sny, że szkoda gadać...
OdpowiedzUsuńTrochę Cię znalazłam w tych spacjach między wierszami, jak to ładnie nazwałaś :)
OdpowiedzUsuńI powiem Ci, że bardziej Cię dzięki temu rozumiem.