sobota, 18 stycznia 2014

2.7 garść niczego to zaciśnięta pięść.

Jestem dzisiaj jedną wielką metaforą. Nie wiem dlaczego, nie pytajcie. Tyle twarzy w głowie, ile przecinków i słów ulatuje spod palców. Wyraźniejsze, mniej wyraźne, Ty, on, ona, on, on i oni. Oddycham ciężkim powietrzem, chociaż dymu w nim mało, esencji jeszcze mniej.

Nigdy nie mów do mnie ciszą. Nie pozwalam Ci nigdy nią mówić, jeśli nie chcesz mnie skrzywdzić, jeśli nie chcesz wbijać sztyletu raz po raz w serce. Nic gorszego nie ma prócz ciszy. Pewnie to zgubne, co teraz powiem, ale wolałabym, żebyś mamił mnie pięknem, niż hojnie obdarowywał niczym.

środa, 15 stycznia 2014

2.6 wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.

Nie ma sory, nie ma wybacz mi, nie ma przepraszam. Ostatni koncert dał mi w kość, a szczegółowiej mówiąc w ucho. Siedzenie obok głośnika nie było najmądrzejszą decyzją, jaką mogłam podjąć. Ponadto nowa dziewczyna Fokusa, na którą miałam bardzo dobry widok, irytowała mnie każdym swoim drgnieniem. Chyba mam uczulenie na plastikowe laski, od stóp do głów ubrane w prezenty. Tak mi się przynajmniej wydaje; perfidnie ją teraz osądzam, chociaż nie wolno -  tak pani Miotła ostatnio mówiła na psychologii społecznej. Spójrzmy jednak na TEN wykop internetowy z jej twarzą. Ciężko nie osądzać inaczej, prawda? Poza tym genialny jak zawsze koncert Te-trisa z Pogzem, pozytywnie pojebany Queba, Sitek, Buszu i Wena. Reszta chujowa, że tak brzydko powiem. Miejsce w sumie też.

piątek, 3 stycznia 2014

2.5 to dobra pora, by wziąć w ręce życie.

Taka ostatnio jestem rozlazła, rozemocjonowana, stęskniona za wszystkim, co było, do granic możliwości. W mojej głowie miliardy przepięknych, przegłębokich i przepoetycznych metafor, aby opisać tą tęsknotę za przeszłością. Patrząc za siebie dochodzę do wniosku, że 2013 był dobrym rokiem. Dziwnie tak, bo nie widziałam tego, patrząc w oczy każdej witającej mnie dobie.

Progres, regres, progres, regres, nie wiem. Robię krok w przód, aby zrobić dwa w tył? Być może.

OBSERWATORZY