wtorek, 24 września 2013

1.8 to co w sobie mam tylko ciągnie mnie w dół.

Przez ostatnie tygodnie – miesiące? – nauczyłam się zagłuszać emocje. Otępiam je codziennymi zajęciami, aby uśmiech nie schodził mi z twarzy. Mam wrażenie, że to nawet pomaga, baa, jestem tego pewna! Walczę ze słabościami dla samego uśmiechu, dla zmuszenia się do pozytywnych uczuć każdego dnia. Zakrzepłą krew zmywam wieczorami wacikiem wyciąganym z pudełeczka mogło być gorzej i zaklejam plastrem za chwilę będzie lepiej.

Ale, jak wiadomo, czasem trzeba popuścić wodzę markotnej melancholii zakrapianej tęsknotą za tym co było, a już nie wróci i wylać z siebie potoki niezrozumiałych słów. Zazwyczaj mi to pomaga, czuję się lżejsza o kilka kilogramów ciemnych, burzowych myśli. A sens wrzucania tego tutaj? Hm, chyba mam ochotę pochwalić się twórczymi wycinkami z opowieści, które piszę. Na publikacje całości nie mam jeszcze odwagi, więc podaję Wam na tacy te malutkie kąski ;)

poniedziałek, 16 września 2013

1.7 ale nie wypalaj, że już dalej nie chcesz tak żyć.

Dziękuję za wszystkie kawałki pod poprzednią notką. Przypomniałam sobie dzięki Wam Christinę Perri i jej Jar of hearts, Green Day z 21 guns, czy Almost lover wykonywany przez A Fine Frenzy. Natomiast od pierwszego przesłuchania zakochałam się w 9 Crimes i kilku innych utworach, a demoniczny charakter The Devil Within niesamowicie zagrał mi na emocjach. Dziękuję każdemu z osobna ;) Przejdźmy jednak do tematu głównego…

Wszystko wokół próbuje mi uświadomić, że w moim życiu zaczyna się coś ważnego, że to jest ten moment, kiedy powinnam obgryzać paznokcie wieczorami, a w dzień powtarzać wezmę się za siebie i rzeczywiście to robić. No bo jak to tak, wchodzić w dorosłe życie i nie mieć żadnych stresów, nerwów, nadziei? Nie myśleć o tym, co będzie za chwilę, jak to będzie, czy się odnajdę, czy będę tęsknić za domem, czy obiadki przygotowywane samodzielnie będą smakować tak samo, jak te podawane codziennie po szkole przez mamusię? Przecież życie wywraca Ci się do góry nogami, dziewczyno!

…serio? Nie potrafię tego pojąć, nie rozumiem idei przerażenia/podniecenia, którą kierują się inni. Nie rozumiem tego wielkiego szału idę na studia, będę stwarzać pozory dorosłości, bo przecież jestem już prawie studentem. Ani trochę mnie to nie kręci. Bo od kiedy zaczną się starać tak naprawdę? Od pierwszego wykładu, pierwszej sesji czy może już od złożenia papierów? A gdzie w tym wszystkim typowe wpadki, nieporozumienia z współlokatorami, jeżdżenie w tą i z powrotem po wielkim, obcym mieście, kiedy zawiedzie jakdojadę.pl?

poniedziałek, 2 września 2013

1.6 chyba chcę, lecz wybacz, wiesz, trochę się boję.

Pytanie, jak tam Wasz pierwszy dzień w szkole nie ma sensu, przecież wszyscy wiemy, że szkoła to nic ciekawego. Życzę jedynie, aby te dziesięć miesięcy upłynęło Wam jeszcze szybciej niż ostatnie dwa;)

Jak wiadomo blogosfera jest nieskończoną skarbnicą wiedzy i ciekawostek, ale tylko z powodu, iż każdy z nas jest takim nieskończonym, małym, ciekawym wszechświatem. Ja chciałabym poznać jak najwięcej tych interesujących universów… Ale bez stresu – tylko muzycznie! Nikogo przecież nie bawi ingerencja w sprawy, którymi nie macie się ochoty podzielić. ;)

Macie takie kawałki przy których serce jakoś inaczej bije? Nie mówię tutaj o tych, które lecą w radiu i czasem zmuszają do rozmyślań podczas niekończącej się podróży jednopasmówką do babci na niedzielny obiad. Oczywiście nie atakuję teraz ludzi, którzy tylko taką muzykę lubią i taką czują. Gust jest gust, nie mi dyktować kanony.

OBSERWATORZY