piątek, 4 października 2013

1.9 jeśli głosy mówią mi zwolnij - nie - muszę czuć każdy dzień.

Śniło mi się dzisiaj tyle głupot, że ciężko zmieścić to w jakimkolwiek wpisie, nie wspominając już o wyobrażeniu sobie tego ogromu. Jednak jeden sen bardzo głęboko utkwił mi w pamięci i dał powód do logiczniejszego myślenia o poranku. Mianowicie było to tak: facet mojego życia (doskonale znam imię, nazwisko i wymiary, szkoda tylko, że on nadal nie zna moich - mniejsza) i ja w pięknym, czarnym audi, gnamy sobie po ulicach gorącego miasta, a w głośnikach zalatujące już po wielokrotnym przesłuchaniu przez fanów rmf maxx i eski kiczem We Own It. Jak wiadomo kawałek był na soundtracku Szybkich i Wściekłych, także jechać musieliśmy jak w tym filmie – szaleńczo i agresywnie. Ale, ale, przechodząc do sedna sprawy – stajemy gdzieś na jakimś opuszczonym parkingu i pijemy drina fifty fifty cola i wódka. Wtedy facet mojego życia mówi, że jutro już nas nie będzie. (Tutaj wycinam dużą część snu, w której dużo płaczę i dużo proszę go, żeby nie pierdolił głupot). Kończymy drinka, palimy papierosa, a potem on pyta co chce robić przez moje ostatnie dwadzieścia cztery godziny życia.

OBSERWATORZY