niedziela, 24 listopada 2013

2.1 mówisz, że jesteśmy sami, mówisz, że świat nie ma granic.

Jesteśmy naiwni. Baby są naiwne. Śmiem nawet twierdzić, że podwójnie bardziej od facetów.

To my wierzymy w wielkie miłości, szczęśliwe zakończenia; pieprzone księżniczki z bajek Diseny’a. Za dużo piękna mamy w głowach, aby bezproblemowo egzystować w tym szarym świecie. Za dużo gifów czułych pocałunków widziałyśmy na zupie, weheartit, tumblrze czy innym ścierwie mydlącym oczy. Filmy nigdy nie będą oddawały realiów codziennego wstawania, życia i zasypiania, tak samo jak książki czy… no nie wiem, teatralne sztuki powiedzmy.



To my wierzymy, że niektóre miłości nie umierają nigdy. Kilometry są dla nas niczym; odległości na mapie mierzone cyrklem google maps, tyle. Nasza wiara w razem aż do śmierci jest wprost nieproporcjonalna do intencji drugiej strony. Czasem to aż śmieszne.

To my za szybko wierzymy w słowa, w piękne wianuszki przymiotników i innych słownych słodkości, które zaciskają mordercze pętelki wokół naszych spragnionych laktozy serc. Ulegamy namowom, ufając swojemu wewnętrznemu przeczuciu, że tym razem będzie dobrze, że w jego oczach brak złych intencji wiodących prosto pod kołderkę. Przecież nie mówiłby tyle o miłości, gdyby zależało mu tylko na przyklęknięciu i rozpięciu rozporka. To zwyczajnie się nie zgadza, nie tym razem. Ten książe pasuje do naszej bajki, i chuj! Czuły, troskliwy, nie chcący zrobić nam krzywdy.
Tak, tak, ja w to wierzę, jasne, a on? No niekoniecznie.

Wiem, że zaraz przeczytam tryliardy odzewów będących zaprzeczeniem, gardzących każdym najkrótszym słowem z tego tekstu. Miliony historii obalających moje teorie, opowieści o związkach na odległość, o rzeczywiście szczerych oczach, zaufaniu aż po same kostki stóp, facetach czekających na słynne jestem gotowa, zróbmy to, kochajmy się. Jestem pewna, że każda dziewczyna będąca w związku, szczęśliwym czy nie, długim, krótkim, czy nawet burzliwym mi zaprzeczy…

Trudno. Żale w Internetach, mleko rozlane. I zupełnie nie chodzi o to, że nie wierzę w miłość, w uczucie szczere, trwałe i bez podtekstów. Wierzę, serio! Nie umiem się z tej wiary wyleczyć, chociaż bardzo często chciałabym twardo stąpać po ziemi i nie czekać na nic. Na nikogo.


Poza tym mięsistym kawałkiem użalania się nad ciężkim losem kobiety to żyje mi się całkiem dobrze. Gdyby można było wyciąć fragment nazywany życiem prywatnym to miałabym się zaskakująco zajebiście, tak myślę. Narzekając, nie narzekam, chociaż nigdy nie wątpię w wątpienie. Filozofia wyżera mózg, nie polecam nikomu, studia to zło, jeśli trzeba zmuszać się do czegoś poza wieczną imprezą. 

NIE WIERZĘ, ŻE KTOŚ MOŻE NIE KOCHAĆ NOWEGO JAMALA.
PRZECIEŻ TO "MIŁOŚĆ".

14 komentarzy:

  1. za to co napisałaś postawiłabym Ci piwo!

    OdpowiedzUsuń
  2. no taka prawda, cóż począć... takie kobiece zboczenia ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. trzeba więc w końcu z księżniczki Disneya zamienić się w normalną, życiową wredną mendę.
    Ewentualnie zrobić księcia w chuja i odwrócić role ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Napisałaś prawdę, momentami brutalnie, ale taka prawda. Mamy zbyt wielkie oczekiwania, stworzone pozorami szczęścia, urywkami filmów czy epickimi scenami w książkach. Żyjemy tą iluzją, a zderzenie z szarym życiem jest trudne do zniesienia i odbiega od 'ideału'.

    OdpowiedzUsuń
  5. dobrze mówisz; polać!
    jednak zauważ, że gdyby nie nasze takie wyobrażenia nie starałybyśmy się o jakąkolwiek miłość...

    OdpowiedzUsuń
  6. Bo człowiek musi mieć tą głupią potrzebę wiary w coś...

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham Cię za ten wpis. Tak bardzo na teraz..

    I kocham nowego Jamala w opór. Dawno nic mnie tak nie rozpierdalało.

    OdpowiedzUsuń
  8. a ja powiem że zupełnie się z Tobą zgadzam!
    super napisałaś, to co Ci leżało na sercu, popieram ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Głupio nie wierzyć w coś pięknego. Ja bym nie chciała mieć ciągle w głowie głupich, pesymistycznych wizji. Odebrałoby mi to szczęście.

    OdpowiedzUsuń
  10. Napisałbym Ci coś ... coś co szczerze myślę na ten temat, ale pewnie w to nie uwierzysz.

    OdpowiedzUsuń

OBSERWATORZY